Już bliżej niż dalej.
Maluch waży 2300 i choć wiem, że to tylko orientacyjna waga, to i tak jest mi lżej wiedząc, że magiczne dwa kilo jest osiągnięte.
Strachu jeszcze nie ma. Przygotowania na finiszu, ostatnie rzeczy się prasują, kącik maleństwa ozdabiany, torba się pakuje, zakupy zrobione. Reszta, wyjdzie już po porodzie.
Z każdym kopniakiem kocham Cię coraz mocniej synku :*
A to zestawienie, jak wyglądałam w 26 tc, 30 tc i w aktualnym 33 tc.
Zapraszam na mojego nowego bloga:
Oczekując Cudu ❤
♥ udane Małżeństwo to wielokrotne zakochiwanie się zawsze w tej samej Osobie ♥
piątek, 30 października 2015
poniedziałek, 19 października 2015
Bez cukru da się żyć!
Czas ciąży to piękny okres, choć wymaga od kobiet wielu wyrzeczeń.
Czasem wyrzeczeniem jest to, że trzeba leżeć, oszczędzać się (doświadczyłam tego, więc teraz raty bardziej podziwiam mamusie, które większą część ciąży spędzają w szpitalu, w moim przypadku skończyło się na lekach, wypoczynku w domowym zaciszu i krótka wizyta na patologii ciąży, w celu rozwiania wątpliwości mojej ginekolog prowadzącej).
Jednak dziś chcę powiedzieć o wyrzeczeniach kulinarnych.
To, że alkohol i papierosy są zakazane, o tym pisać chyba nie muszę :)
To, że kobieta nie powinna jeść za dwoje, a dla dwojga, to też znana prawda. Czasem warto pozwolić sobie na odrobinę przyjemności i spełnić swoją zachciankę, ale... wszystko w granicach zdrowego rozsądku.
Ja Wam opowiem, cóż mojego menu wyleciało, zaznaczę od razu, że nie jestem żadnym specjalistą, po prostu jeśli jakieś danie potencjalnie stanowi (w moim odczuciu zagrożenie dla płodu, a teraz dziecka, to wolę z czegoś zrezygnować niż później zastanawiać się czy mój chwilowy kaprys nie zaszkodził Brzuszkowemu Lokatorowi).
Czego nie jem?
- surowego mięsa
- serów pleśniowych
- wątróbki
- owoców morza
- napojów gazowanych
- kawy i herbaty nie piłam przez pierwszy i drugi trymestr, miałam pod tym kątem łatwo, bo początki ciąży wypadły na wiosnę i lato, teraz pozwalam sobie na kawkę (a raczej mleko z kawą raz na parę dni) i herbatę do śniadania, kolacji.
- ograniczam fast foody, słodycze i wszystko co jest extra dosładzane, ostrożnie zjadam owoce
Ostatni punkt może być zaskoczeniem. Niestety to jest moja porażka i mój brak zdrowego rozsądku. Latem opychałam się owocami (przecież mają tyle witamin i są zdrowe, prawda? Duży błąd, owoce zawierają fruktozę, czyli cukier), dodatkowo piłam litry napojów niegazowanych (niektóre z nich mają więcej cukru niż coca cola...), słodyczy też sobie odmawiałam. Jednym słowem opychałam się tonami cukru, a brak ruchu powodował, że cukier się nie spalał, tylko gromadził i gromadził. Efekt?
Cukrzyca ciążowa.
Tak, jestem słodką mamą.
Tak, od miesiąca spoglądam tęsknie w stronę czekolady, batonika, a herbata i kawa mają gorzki posmak.
Tak, ja szczypiorek muszę być na diecie.
Tak, musiałam polubić się z glukometrem i totalnie przeorganizować swoje menu, swój rytm posiłków.
Jak mi z tym? Ciężko. Cholernie ciężko, przepłakałam z tego powodu nie jeden dzień, płakałam z lęku o maluszka, z tęsknoty za tym co słodkie i ze złości, że czasem mimo diety, wynik nie jest taki, jak być powinien.
Jedno wiem, bez cukru da się żyć!
W piątek mam się stawić u diabetologa z wynikami poziomu cukru. Poznam kolejne wytyczne. Czy trzeba będzie sięgnąć po insulinę?
Czasem wyrzeczeniem jest to, że trzeba leżeć, oszczędzać się (doświadczyłam tego, więc teraz raty bardziej podziwiam mamusie, które większą część ciąży spędzają w szpitalu, w moim przypadku skończyło się na lekach, wypoczynku w domowym zaciszu i krótka wizyta na patologii ciąży, w celu rozwiania wątpliwości mojej ginekolog prowadzącej).
Jednak dziś chcę powiedzieć o wyrzeczeniach kulinarnych.
To, że alkohol i papierosy są zakazane, o tym pisać chyba nie muszę :)
To, że kobieta nie powinna jeść za dwoje, a dla dwojga, to też znana prawda. Czasem warto pozwolić sobie na odrobinę przyjemności i spełnić swoją zachciankę, ale... wszystko w granicach zdrowego rozsądku.
Ja Wam opowiem, cóż mojego menu wyleciało, zaznaczę od razu, że nie jestem żadnym specjalistą, po prostu jeśli jakieś danie potencjalnie stanowi (w moim odczuciu zagrożenie dla płodu, a teraz dziecka, to wolę z czegoś zrezygnować niż później zastanawiać się czy mój chwilowy kaprys nie zaszkodził Brzuszkowemu Lokatorowi).
Czego nie jem?
- surowego mięsa
- serów pleśniowych
- wątróbki
- owoców morza
- napojów gazowanych
- kawy i herbaty nie piłam przez pierwszy i drugi trymestr, miałam pod tym kątem łatwo, bo początki ciąży wypadły na wiosnę i lato, teraz pozwalam sobie na kawkę (a raczej mleko z kawą raz na parę dni) i herbatę do śniadania, kolacji.
- ograniczam fast foody, słodycze i wszystko co jest extra dosładzane, ostrożnie zjadam owoce
Ostatni punkt może być zaskoczeniem. Niestety to jest moja porażka i mój brak zdrowego rozsądku. Latem opychałam się owocami (przecież mają tyle witamin i są zdrowe, prawda? Duży błąd, owoce zawierają fruktozę, czyli cukier), dodatkowo piłam litry napojów niegazowanych (niektóre z nich mają więcej cukru niż coca cola...), słodyczy też sobie odmawiałam. Jednym słowem opychałam się tonami cukru, a brak ruchu powodował, że cukier się nie spalał, tylko gromadził i gromadził. Efekt?
Cukrzyca ciążowa.
Tak, jestem słodką mamą.
Tak, od miesiąca spoglądam tęsknie w stronę czekolady, batonika, a herbata i kawa mają gorzki posmak.
Tak, ja szczypiorek muszę być na diecie.
Tak, musiałam polubić się z glukometrem i totalnie przeorganizować swoje menu, swój rytm posiłków.
Jak mi z tym? Ciężko. Cholernie ciężko, przepłakałam z tego powodu nie jeden dzień, płakałam z lęku o maluszka, z tęsknoty za tym co słodkie i ze złości, że czasem mimo diety, wynik nie jest taki, jak być powinien.
Jedno wiem, bez cukru da się żyć!
W piątek mam się stawić u diabetologa z wynikami poziomu cukru. Poznam kolejne wytyczne. Czy trzeba będzie sięgnąć po insulinę?
niedziela, 18 października 2015
W oczekiwaniu na Cud ❤
Synku, do naszego spotkania równo 60 dni, 2 miesiące, dokładnie 18.12.2015 wypada planowo termin Twojego przyjścia na świat. 👣
Tylko 60 dni i aż 60 dni.
Długich dni, w których wydarzyć może się absolutnie wszystko. Każdy scenariusz jest możliwy, zarówno ten szczęśliwy, jak i ten tragiczny. Nie mogę się doczekać, chwili w której Cię po raz pierwszy zobaczę, przytulę i pocałuję. Chwili, w której zobaczę, że z Tobą jest wszystko w porządku, że jesteś zdrów.
Wiem, że ten termin może się opóźnić bądź przyspieszyć (oby nie za bardzo, bo każdy dzień w moim brzuszku jest dla Ciebie cenny, tam masz najlepszy inkubatorek na świecie❤).
Być może będziesz dla nas prezentem mikołajkowym, być może Święta Bożego Narodzenia spędzimy w szpitalu albo już w domku i we trójkę będziemy cieszyć się blaskiem choinkowych lampek, a może uznasz, że chcesz sobie siedzieć w brzuszku aż do Sylwestra?
Codziennie modlę się o zdrowie dla Ciebie, o szczęśliwy poród.
Czekam, kocham. 💗💞
Mamusia.
Tylko 60 dni i aż 60 dni.
Długich dni, w których wydarzyć może się absolutnie wszystko. Każdy scenariusz jest możliwy, zarówno ten szczęśliwy, jak i ten tragiczny. Nie mogę się doczekać, chwili w której Cię po raz pierwszy zobaczę, przytulę i pocałuję. Chwili, w której zobaczę, że z Tobą jest wszystko w porządku, że jesteś zdrów.
Wiem, że ten termin może się opóźnić bądź przyspieszyć (oby nie za bardzo, bo każdy dzień w moim brzuszku jest dla Ciebie cenny, tam masz najlepszy inkubatorek na świecie❤).
Być może będziesz dla nas prezentem mikołajkowym, być może Święta Bożego Narodzenia spędzimy w szpitalu albo już w domku i we trójkę będziemy cieszyć się blaskiem choinkowych lampek, a może uznasz, że chcesz sobie siedzieć w brzuszku aż do Sylwestra?
Codziennie modlę się o zdrowie dla Ciebie, o szczęśliwy poród.
Czekam, kocham. 💗💞
Mamusia.
środa, 23 września 2015
II trymestr ciąży
Jak dla mnie, ten czas był faktycznie takim miodowym okresem ciąży.
Poznaliśmy płeć i wyszło, że mąż miał rację i będziemy mieli synka.
Pierwsze kopniaki, to coś cudownego, a pierwszy kopniaki, który poczuł mój mąż miał miejsce dokładnie w naszą trzecią rocznicę ślubu. Ładny prezent synek nam dał. :)
Owszem był moment lęku, bo moja lekarz uznała, że dziecko się obniża i grozi mi przedwczesny poród. Z tego powodu miałam okazję odwiedzić oddział patologii ciąży i okazało się, że wcale nie jest aż tak źle i po pierwsze nie muszę leżeć, po drugie mam funkcjonować normalnie (tyle, na ile mam sił i na tyle,na ile synek mi pozwoli), po trzecie odstawić leki na podtrzymanie.
Niestety, po uwielbianym przez ciężarówki teście na tolerancję glukozy okazało się, że dwa z trzech wyników są zdecydowanie za wysokie i... czeka mnie dieta.
:( odstawiam to co ciężarne lubią najbardziej, czyli wszelkie słodycze, lody, fast foody i wiele innych smakołyków. Jest ciężko, ale czego nie robi się dla dziecka?
Dziś jestem już w 28 tygodniu, początek trzeciego i ostatniego trymestru. Z każdym dniem maluszek jest coraz większy i silniejszy, a jego szanse na przeżycie i bycie w pełni zdrowym rosną.
Niedługo czeka nas ostatnie genetyczne usg, upewnimy się, że synek rozwija się prawidłowo, nic mu nie zagraża oraz czy aby na pewno będzie synkiem. ;)
Oby do szczęśliwego rozwiązania, oby do grudnia.
We wrześniu dowiedziałam się także, że od października zaczynam studia na wymarzonym kierunku i dzięki temu, będę mogła w przyszłości zostać nauczycielką. :)
Poznaliśmy płeć i wyszło, że mąż miał rację i będziemy mieli synka.
Pierwsze kopniaki, to coś cudownego, a pierwszy kopniaki, który poczuł mój mąż miał miejsce dokładnie w naszą trzecią rocznicę ślubu. Ładny prezent synek nam dał. :)
Owszem był moment lęku, bo moja lekarz uznała, że dziecko się obniża i grozi mi przedwczesny poród. Z tego powodu miałam okazję odwiedzić oddział patologii ciąży i okazało się, że wcale nie jest aż tak źle i po pierwsze nie muszę leżeć, po drugie mam funkcjonować normalnie (tyle, na ile mam sił i na tyle,na ile synek mi pozwoli), po trzecie odstawić leki na podtrzymanie.
Niestety, po uwielbianym przez ciężarówki teście na tolerancję glukozy okazało się, że dwa z trzech wyników są zdecydowanie za wysokie i... czeka mnie dieta.
:( odstawiam to co ciężarne lubią najbardziej, czyli wszelkie słodycze, lody, fast foody i wiele innych smakołyków. Jest ciężko, ale czego nie robi się dla dziecka?
Dziś jestem już w 28 tygodniu, początek trzeciego i ostatniego trymestru. Z każdym dniem maluszek jest coraz większy i silniejszy, a jego szanse na przeżycie i bycie w pełni zdrowym rosną.
Niedługo czeka nas ostatnie genetyczne usg, upewnimy się, że synek rozwija się prawidłowo, nic mu nie zagraża oraz czy aby na pewno będzie synkiem. ;)
Oby do szczęśliwego rozwiązania, oby do grudnia.
We wrześniu dowiedziałam się także, że od października zaczynam studia na wymarzonym kierunku i dzięki temu, będę mogła w przyszłości zostać nauczycielką. :)
Tutaj mam 20 tygodni i ważę 306 g, to tyle ile waży mango :)
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
Boy or girl? 😊
Odkąd wiem o ciąży, to myśl, o tym, kto tak właściwie zamieszkuje mój brzuszek raz po raz pojawiała się w mojej głowie.
Owszem, priorytetem jest to, by po prostu było zdrowe, silne, by ciąża rozwijała się prawidłowo, zgodnie ze swoim rytmem, by dziecku było w brzuszku dobrze i dotrwało do bezpiecznego dla siebie tygodnia.
My już wiemy, kto mnie kopie.
Wkrótce dowiecie się i Wy 😊
Owszem, priorytetem jest to, by po prostu było zdrowe, silne, by ciąża rozwijała się prawidłowo, zgodnie ze swoim rytmem, by dziecku było w brzuszku dobrze i dotrwało do bezpiecznego dla siebie tygodnia.
My już wiemy, kto mnie kopie.
Wkrótce dowiecie się i Wy 😊
środa, 5 sierpnia 2015
I TRYMESTR CIĄŻY
Początek był trudny, najpierw dlatego, że na samym początku dopadło mnie przeziębienie i był strach, o to, czy nie będzie to powodem poronienia. Na szczęście przeziębienie nie zaszkodziło Fasolce.
Po wyleczeniu przeziębienia pojawiły się mdłości, które wcale nie były takie poranne... nie wiem, kto to wymyślił, mnie mdłości dopadały w różnych porach dnia i nocy. Mdłości i brak apetytu towarzyszyły mi równo, cały majowy miesiąc. Skutkiem było minus dwa kilogramy na wadze.
Oprócz mdłości, mogłam spać i spać. To trwało tak do połowy czerwca, dzień bez popołudniowej drzemki, był dniem straconym. ;) a ja nie mogłam, jako tako, funkcjonować.
Cudownym momentem pierwszego trymestru było pierwsze badanie usg prenatalne, na którym mój mąż zobaczył nasz Cud i, jak później, przyznał, dopiero po tej wizycie odczuł, że tam w środku, w brzuszku jest już nasze Maleństwo.
I poznaliśmy przypuszczalny termin porodu.
Na 18 grudnia.
W grudniu, czeka na nas najtrudniejsza rola życia.
Zostaniemy RODZICAMI.
Po wyleczeniu przeziębienia pojawiły się mdłości, które wcale nie były takie poranne... nie wiem, kto to wymyślił, mnie mdłości dopadały w różnych porach dnia i nocy. Mdłości i brak apetytu towarzyszyły mi równo, cały majowy miesiąc. Skutkiem było minus dwa kilogramy na wadze.
Oprócz mdłości, mogłam spać i spać. To trwało tak do połowy czerwca, dzień bez popołudniowej drzemki, był dniem straconym. ;) a ja nie mogłam, jako tako, funkcjonować.
Cudownym momentem pierwszego trymestru było pierwsze badanie usg prenatalne, na którym mój mąż zobaczył nasz Cud i, jak później, przyznał, dopiero po tej wizycie odczuł, że tam w środku, w brzuszku jest już nasze Maleństwo.
I poznaliśmy przypuszczalny termin porodu.
Na 18 grudnia.
W grudniu, czeka na nas najtrudniejsza rola życia.
Zostaniemy RODZICAMI.
wtorek, 4 sierpnia 2015
Skórzana rocznica
Dokładnie 3 lata temu, o tej porze byliśmy w kościele i ślubowaliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską ❤
Subskrybuj:
Posty (Atom)