Jak wiecie uwielbiam oglądać programy kulinarne i ostatnio MasterChef nauczył mnie...
radzić sobie z jajkami ;)
Od zawsze (a na pewno od chwili, gdy piekłam pierwszego biszkopta) męczył mnie jeden punkt w przepisie na biszkopt :
" Białka oddzielamy dokładnie od żółtek i ubijamy mikserem na sztywną pianę "
niby proste, ale ja zawsze owe białko miałam wszędzie na rękach i ogólnie wyglądało to mało apetycznie.
A jednak. Można oddzielić białko od żółtka w sposób szybki, przyjemny (bynajmniej dla mnie) i niezawodny.
Ale do rzeczy :
białko od żółtka można oddzielać według dwóch szkół :
Rozbicie nad miseczką jajka, ale nie wrzucanie do go miski, tylko przelewanie żółtka z jednej części skorupki, do drugiej. I w przypadku tej szkoły, nigdy te dwie części skorupek nie wychodziły mi mniej więcej równe i wówczas zaczynała się wyższa szkoła jazdy.
A to zdecydowanie mój sposób:
Z
rozbitej nad miseczką na pół skorupki wylewasz jajko na dłoń (czystą). Żółtko nietrudno
utrzymać, natomiast białko przecieka między palcami.
Czemu o tym piszę?
A bo w piekarniku dochodzi mi kakaowy biszkopt, zaczątek kopca kreta, mojego ukochanego ciasta :)
Miłego popołudnia !
Ale pewnie nieprędko będzie losowanie;p
OdpowiedzUsuńo kurczę... nie myślałam, że można mieć z tym problem :)
OdpowiedzUsuńLubię Master Chefa, jutro robię hamburgery według ich przepisu! ;)