Hej,
ostatnio mój Małżonek przyniósł do domku jabłka i zażyczył sobie szarlotki.
Mieliśmy robić ją razem... a wyszło, jak wyszło i między jednym telefonem (Sławek, a te jabłka to obrać ze skórki i usunąć gniazda??) a drugim (Słaaaawek, a do tego ciasta kruchego dodać cukru??) wyczarowałam, kompletnie bez niczyjej pomocy (nie licząc tych telefonów) swoją pierwszą szarlotkę.
Jak wyszło?
Obłędnie, aczkolwiek na spodzie jest za mało ciasta w stosunku do ilości jabłek i odrobinę się rozpada, ale co tam - najważniejsze, że jest to mój wyrób :)
Oto mój przepis -
na masę z jabłek:
kilo jabłek,3-4 łyżki cukru,
łyżeczka kwasku cytrynowego (aby jabłka nie ściemniały)
galaretka/żelatyna
Jabłka obieramy, usuwamy gniazda i ścieramy na tarce.
Wrzucamy wszystko do garnka, dodajemy cukier, kwasek odpalamy palnik i gotujemy.
Trzeba dość często i dobrze mieszać, aby jabłka się nie przypaliły!
Następnie w garnku robimy galaretkę według przepisu z opakowania.
Niestety okazało się, że galaretka się nam skończyła, użyłam więc żelatyny (w 300 ml wody rozpuściłam 2 łyżeczki).
Gdy galaretka/żelatyna dobrze się rozpuszczą, wlewamy to do masy z jabłek i mieszamy.
Zabieg ten ma na celu stężenie naszej jabłkowej masy :)
na ciasto kruche:
dwa żółtka,
2-3 łyżki cukru,
300 g mąki,
200 g masła.
Łączymy składniki i mieszamy łapką. Jest to dość męczące (przydaje się mężczyzna), ale i bez jego pomocy można sobie poradzić :)
Ogólnie ciasta kruche wkłada się do lodówki/zamrażarki - ja sobie ten punkt odpuściłam i od razu włożyłam ciasto w blachę ( i tak wyszło kruche ).
pieczenie szarlotki:
Spód blachy wykładam ciastem. Nie trzeba smarować tłuszczem blachy, ponieważ ciasto kruche ma już dość samo w sobie tłuszczu (jakby nie patrzeć - dałam tam całą kostkę).
Grzeję piekarnik do około 180 stopni.
Wkładam blachę z ciastem do piekarnika i piekę około 10-15 minut.
Ostrożnie wyjmuję z piekarnika i przekładam na upieczony spód jabłka.
Do ciasta kruchego użyłam tylko żółtek, białka zostały w misce.
Aby nie marnować białek - wcześniej, dodałam do nich ciut soli, dwie łyżki cukru i ubiłam na sztywno.
Ubitą z białek pianę, kładę na masę jabłkową.
I na samej górze kładę resztę ciasta kruchego - ja po prostu urywałam kawałki, robiłam kulki i 'rzucałam' na ostatnią warstwę.
Ponownie wkładam do piekarnika i piekę około 30 minut w temperaturze 180 stopni.
Postaram się dodać zdjęcie swojej szarlotki ;)
Przypominam o nietuzinkowym konkursie ! (klik)
Miłego wieczorka !
gratuluję!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy zamieściło mój komentarz, bo coś mi się zerwało połączenie.
OdpowiedzUsuńGratulacje!
wszystko ładzia ;)
UsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńmmm szarlotka .. pychaa! uwielbiam piec ciasta ;-)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście pieczenie ciast mam z głowy, bo mój nie lubi ogółem słodyczy, nie wspominając już o ciastach :)
OdpowiedzUsuńWięc ciasto piekę jedynie, jak spodziewamy się gości..
Dziękuję na odwiedziny u mnie, będę tu częściej bywała;)
dodaję Cię do listy blogerów i zapraszam do mnie
http://sarenkowa.blogspot.com/
miło mi to czytać ;*
UsuńUwielbiam szarlotkę... pycha :)
OdpowiedzUsuńNadal mnie mdli, jak sobie o szarlotce pomyślę... za dużo "American Pie".
OdpowiedzUsuńA już myślałam patrząc na zdjęcie, że to Twoja robota i nawet by się trochę zgadzało, bo napisałaś, że na dole mniej ciasta w stosunku do ilości jabłek:)
OdpowiedzUsuńHehe ja nie mam dla kogo ciasta robić, a dla samej się nie chce, a jak jest Michał, no to dla nas dwojga też się nie opłaca, bo ja nie przepadam za ciastami, więc już wolę ciasteczek narobić :D
Uwielbiam Cię :) Nawet zwykły przepis na szarlotkę potrafisz zamienić w cos naprawdę super :*
OdpowiedzUsuńzawstydzasz mnie <3
UsuńCieszę się, że udała Ci się Twoja pierwsza szarlotka :D Przegenialny przepis ♥♥
OdpowiedzUsuń