hhh

Loading...

środa, 23 maja 2012

spać :)

hej,

dzisiaj trochę do zajęć na studia przysiadłam i mam sporo do przodu -

po pierwsze, skończona prezentacja na zajęcia z pracy pedagoga szkolnego (temat : czego młodzież się nie boi, czyli sex w polskim mieście)

po drugie, napisana praca na zajęcia z harcerstwa. Tym razem pisałam, o tym co zrobić 'by niejadek zjadł obiadek' :)

po trzecie, praca oparta na samych ustawach, do dnia dzisiejszego leżała, kwiczała i śmiała mi się w twarz, z każdym dniem przyprawiając mnie o coraz szybsze bicie serca. Dziś mam już połowę ustaw za sobą, więc myślę, że spokojnie dam radę i oddam ją nawet w ten weekend (mamy ją oddać do końca maja)

ogólnie to ta ostatni praca tak mnie zanudziła, że ziewam i ziewam i końca nie widać...

chyba czas iść w kimono ;)

na dobranoc wrzucę Wam parę łóżkowych inspiracji :)


dobranoc ;*

sobota, 19 maja 2012

Co robimy na zajęciach? odcinek 1

Hej,
dziś mam wolne i zabieram się za robienie prezentacji na jedno zaliczenie i pisanie pracy na zaliczenie drugiego przedmiotu. Potem planuję złapać rolki i śmignąć do moich rodziców :)

A Wam chcę pokazać, co robiliśmy w ramach zajęć z dramy.
Są to najfajniejsze zajęcia i takie, które przydać się mogą w moim zawodzie czy po prostu w zabawie z dzieckiem podczas jakiegoś deszczowego dnia.

Chyba każda z Was zna bajkę o Czerwonym Kapturku. Pewnie sporo z Was zna też film "Czerwony Kapturek. Historia Prawdziwa". I pani profesor dała nam zadanie, abyśmy napisały swoją historię o Czerwonym Kapturku, jednak w naszej historii musiały być użyte słowa 'klucz'.
Słowami 'klucz' były:
komputer,
smok,
widły,
zupa (jakakolwiek)



I tak powstała historia napisana przeze mnie, Wiesię i Kasię :

Pewnego dnia Czerwony Kapturek usiadł przed komputerem, włączył skype'a i połączył się z Babcią, aby umówić się na obiad.
Czerwony Kapturek zabrał ze sobą koszyczek i widły, bo musiał u Babci wykopać warzywa do obiadu. Idąc przez las i wesoło śpiewając Czerwony Kapturek spotkał Wilka i chwilkę pogadali. Czerwony Kapturek pochwalił się, że idzie na obiad do Babci i Wilk postanowił się przyłączyć, bo wszyscy są przyjaciółmi (Babcia wybaczyła Wilkowi incydent z poprzedniego odcinka).
Idą, idą, gadają i idą, gadają (długa droga ich czeka), aż tu nagle Czerwonego Kapturka złapał skurcz! Wilk próbował rozmasować skurcz, ale nic nie pomagało, nawet ibuprom maxx!
Wilk postanowił zadzwonić po pogotowie, a przy okazji pochwalił się  Czerwonemu Kapturkowi nowym AJFONEM. Niestety pogotowie cierpi na kryzys ogólnoświatowy, więc zatrudniają wszystkich, jak leci, nawet imigrantów z Grecji, w tym Lajosa Smoka.
Lajos Smok użył specjalistycznej maści z ropuch i skurcz minął jak ręką odjął.
Z tej radości Czerwony Kapturek zaprosił Lajosa Smoka na obiad do Babci.
Babcia jak zobaczyła taką liczną gromadkę, postanowiła zrobić zupę pomidorową.
Tą zupą  zauroczyła Lajosa, który porzucił pracę w pogotowiu i został utrzymankiem Babci.
Wkrótce otworzą restaurację "Pod Czerwonym Smokiem".

Koniec :)

Mam nadzieję, że Wam się podobała, my w każdym razie miałyśmy niezły ubaw pisząc tą historię.
Zachęcam Was, abyście same napisały swoją historię o Czerwonym Kapturku, z użyciem tych słów 'klucz'.
Zdradzę Wam, że mam jeszcze parę takich opowiadań i stopniowo będę je tutaj zamieszczać.

czwartek, 17 maja 2012

Lista weselnych kiczów.

zainspirowana postem mojej koleżanki ze szkolnego radiowęzła ;p Sandi , a że i mnie i ją niebawem czeka ten wspaniały dzień, postanowiłam odnieść się do Jej słów :)

20. miejsce na liście zajmuje solarka Panny Młodej.

jeśli nie ma się czasu na smażenie na plaży, a ślub wypada latem, to jakoś trzeba sobie radzić ;)
ale trzeba pamiętać, że wszystkiego stosujemy z UMIAREM. spalona na skwarkę PM, to nie jest zdecydowanie to, co komukolwiek, polecam ;)



 19. Race na torcie.

hmmm... mi tam one nie wadzą ;D byłam na paru weselach, gdzie coś takiego było i nie zepsuły one tortu :)

 18. DVD z końcową sceną pt. noc poślubna.

fajnie, że ktoś ma pomysł na swój film, no ale tego akurat nie kupuję.

17.  Buty  z czubem

Trendy się zmieniają, za parę sezonów to właśnie te buty będą na topie ;D
Kiedyś nosiłam, ale jednak wolę trochę inny fason.
Białe być nie muszą, bo są świetne stylizacje z kolorowymi butami do białej sukni i brałam pod uwagę, że  może nie będę mieć białych. Jednak znalazłam idealne i nawet wybaczam im to, że są białe (czytaj. niepraktyczne i ubrane tylko na jeden raz).


16. Krótki rękaw Pana Młodego

Tutaj  akurat rozumiem panów, wyobraźcie sobie taką scenkę:
lato, upał, żar z nieba leci, 40 st. a ten biedak ma na sobie:

podkoszulkę,
koszulę,
kamizelkę,
marynarkę (ciemną, czyli przyciągającą słonko)

Więc wybaczyłabym swojemu Mężczyźnie, gdyby założył krótki rękaw.
Nie mniej jednak, Sławek będzie miał koszulę z długim rękawem.

15. Płonąca świnia.

Jak zobaczyłam tą atrakcję za pierwszym razem, to dosłownie straciłam apetyt. Na nieszczęście para młoda wymyśliła sobie małe prosiaczki, więc ja w tym daniu widziałam takiego prosiaczka z Kubusia Puchatka, ewentualnie z filmy Babe, świnka z klasą i jak sobie pomyślałam, że one niedawno chasały sobie wolne, a teraz tutaj czekają na skonsumowanie...

14.  Rękawiczki

Ja będę mieć i mi się podobają!


13. Orkiestra pod domem.

Ale po co pod domem? Moi rodzice przegoniliby ich widłami ;D, bo 'co ludzie powiedzą'...
Tak więc orkiestra na salę, sprzęt szykować!

12. Biały garnitur Pana Młodego.

To też mi się podoba, ale wolę oglądać ślub z panem młodym w bieli niż uczestniczyć w takim wydarzeniu ;D

11. Sztuczne kwiaty.

Jak wiecie nie uznaję takich śmieci, jednak wciąż nie wiem, jak będzie wyglądała dekoracja naszego autka do ślubu i czy niestety nie będziemy korzystać z kwiatów w wersji 'uśmierconej', bo one są jednak ciut wytrzymalsze niż te żywe...

10. Sesja w studio.

To ktoś takie jeszcze robi? Sesja ze ślubu tylko i wyłącznie w plenerze. Innej opcji nie widzę.

9. Tandetne figurki/medale/podziękowania w formie książki dla rodziców.

Ja bym tutaj jeszcze dopisała gotowe kosze ze słodyczami (takie z Reala czy Carrefoura, które często dostają nauczycielki na koniec roku). Niestety byłam na ślubie, gdzie para młoda dała taki prezent. No sorry, jednak za tych dwadzieścia parę lat wychowywania stać nas na coś więcej niż słodycze, które przejedzą i wydalą. To już wolę figurkę, medal, książkę.

8. "Cudownych rodziców mam"

Stały punkt programu, szkoda że wszyscy uparli się na tą piosenkę, bo choć jest ładna, to jednak mi się już przejadła. Może warto poszukać innych piosenek?

 - Magda Niewińska, To dzięki Wam.
 - Janusz Laskowski, Śnił mi się rodzinny dom.
 - Anna Jantar, Radość najpiękniejszych lat.
 - Bayer Full, Walc dla rodziców.
 - Bernadetta Kowalska, Kochani Rodzice
 - "Iść w dorosły świat"

Można?

7. Kotyliony.

Yyyyy.... a do czego to?

6. Gołąbki wypuszczane przez Państwa Młodych.

Byłam na jednym ślubie i przez cały ten moment wypuszczania tych ptaszków, miałam stresa czy aby mnie nie zabrudzi. Więc za taką atrakcję podziękuję. Wolę już wypuścić motyle.



 5. Balonowe dekoracje.

Nasza sala trochę tych dekoracji posiada, ale co tam ;D chyba ten cały przepych, tu balon tam kokardka i zejście do ogrodu mnie przekupiły ;D no i oczywiście cena ;D

 nie śmiać się proszę ;D


 4. Ozdabianie klatek w blokach

Nie widziałam, nie ocenię, ale myślę, że wystarczy ozdobiony kościół. Klatka schodowa nie jest jakimś ważnym punktem mego życia.

3.  Głupie zabawy oczepinowe. Szczególnie te z podtekstem seksualnym.

Oj naczytałam różnych głupot, dobrze, że nasza orkiestra jest sprawdzona i nie ma takich pomysłów.
Ale pewnie podczas spotkania jeszcze podyskutujemy na temat czy zabaw czy piosenek, więc mamy nadzieję, że nie spotka nas jakaś niemiła zabawa z erotyką w tle.

 2. Zniesławione bolerka.

Bolerko nie jest złe, ale powinno być takie lekkie, wręcz niewidoczne (ja mam swoje z materiału, z jakigo robi się firanki, tylko dużo, dużo cieńsze i delikatniejsze), bo w kościele jednak wypada coś na te ramiona i plecy założyć. Moja mama i tak chciała bym miała suknię bez dekoltu, z golfem i zakrytymi plecami, jakbym szła na śluby ale do zakonu, a nie wychodziła za mąż, więc wiecie ;)

1. Koronkowe kozaki.

Yy... Miałam kiedyś takie, ale czarne i w sumie później to ju nosiłam je tylko pod spodnie, bo jakoś źle się w nich czułam. Ale pewnie każda z nas ma takie wpadki ;D zwłaszcza, że akurat w tamtym okresie jakoś moda na białe kozaczki, koronkowe kozaczki, mini, obcisła za krótką bluzeczkę mi się podobała. Bogu dzięki wyrosłam z tego ;)
Na usprawiedliwienie powiem, że nie kupiłam sama sobie tych koronkowych kozaczków, tylko dostałam od swojego eks. On odszedł, buty poleżały jeszcze z rok w szafie i gdy się wyprowadzałam od rodziców trafiły do kosza na śmieci.





Czekam na Wasze opinie :)

Jakie ...

nazwisko przyjmie Pani po ślubie?

Oczywiście, że takie jak ma Mąż :)

Klamka zapadła, 15stego maja byliśmy w Urzędzie Stanu Cywilnego i usłyszałam od pani urzędnik TO pytanie.
I tak na piśmie jest już zatwierdzone, że
4.08.12 panna Kamila wstąpi w związek małżeński z kawalerem Sławkiem :)

Załatwiliśmy też protokół przedślubny w mojej parafii, odpowiedzieliśmy na parę pytań Księdza i już od 20.05-03.06 będziemy wisieć na zapowiedziach :) Musimy jeszcze tylko pojechać i załatwić zapowiedzi w parafii Pana Młodego ;)



Czy pisałam tutaj, jak bardzo jestem SZCZĘŚLIWA? :)

niedziela, 13 maja 2012

Zwykła, szara codzienność.

Hej Kochane,

niestety musicie mi wybaczyć moje, ostatnio coraz częstsze i coraz dłuższe nieobecności tutaj, mam nadzieję, że wkrótce znów będziecie czuli, że pamiętam o Was.
Marta, jeśli to czytasz, to nie martw się, mail dotarł ;) i zrobię wszystko by Ci niedługo odpisać :)
Sandi, napisz mi jak stoisz obecnie z czasem ;)

Niestety moja codzienność jest obecnie trochę rozwalona. Bo albo siedzę po ponad trzynaście godzin w pracy i nie mam już ani sił ani ochoty na nic innego, prócz pójściem spać, albo próbuję nadrobić wszelkie braki, zaległości czy po prostu nacieszyć się swoim Narzeczonym ;)

Jak wiecie, los nam trochę życie pokręcił i musimy teraz pracować w różnych firmach. I niestety miejsce, w którym obecnie jestem, wyciąga ze mnie wszelką pozytywną iskierkę. To, co tam oglądam przeszło już moje wszelkie wyobrażenie dobrego smaku i standardu jaki powinna mieć restauracja. I serce mi pęka, gdy widzę, że takie pseudorestauracje mogą się utrzymać, a inne, już nie.

Na studiach stoję przed pierwszym poważnym wyborem - a mianowicie - czeka mnie wybór fakultetów. Póki co nie zdradzę Wam na co się nastawiam, ale jak pojawią się oficjalne listy, to na pewno powrócę do tematu :)

Co prawda jestem zła, że pani od fakultetów nie chce nam podać nazwisk prowadzących... Co jak co, ale jednak już jakiś obraz niektórych profesorów, w mojej głowie się wykrystalizował, a tak, to prócz nadziei, że dostanę się do wybranych grup, to muszę się jeszcze modlić, by nie napotkać kogoś, kto nauczać nie umie...

W planach mam dla Was post o tym co robimy na zajęciach :)
Myślę, że Wam się spodoba :)

Miłego tygodnia! ;*

sobota, 5 maja 2012

01.06.2010 - 30.04.2012

bo nie wszystkie marzenia się spełniają.

z ciężkim sercem piszę tutaj, że do mojego CV doszło kolejne doświadczenie, do którego musiałam dopisać datę końcową.

Z dniem 30.04.2012 SpeedierPizza stała się historią.

Zostało po niej parę zobowiązań,
zostało morze wspomnień
oraz
bagaż doświadczeń.

Doświadczeń, które pakuję w plecak i zabieram ze sobą do kolejnego miejsca pracy.

eh... to nie tak miało być. :(