hhh

Loading...

środa, 30 listopada 2011

Lejmy wosk !

Hej, i dziś mamy w końcu Andrzejki - co prawda, większość osób świętowało je w ubiegły weekend, ale dla mnie te prawdziwe Andrzejki są właśnie dzisiaj :)

Przedstawię Wam parę andrzejkowych wróżb:

Lanie wosku.
Wosk można lać bezpośrednio przez dziurkę od klucza lub bez klucza. Na podstawie kształtu woskowej figury widzianej na wodzie lub przez odbicie cienia na ścianie- można zauważyć określony kształt. Każda osoba indywidualnie interpretuje tą rzeźbę z wosku.

Co Cię czeka?
Inna znana wróżba to kubki, w których kładzie się pewne rzeczy.
Pod jeden kubek kładzie się obrączkę, pod drugi monetę, pod trzeci listek a czwartą zostawia się pustą. Obrączka oznacza- ślub , moneta- pieniądze,
a liścik początek miłości.

Która z panien pierwsza wyjdzie za mąż?
Najbardziej znaną wróżbą jest zabawa z butami. Której panny but pierwszy przejdzie przez próg ta w następnym roku może spodziewać się zamążpójścia.

Kto będzie panem młodym?
Jeśli Panny chciały wiedzieć jaka będzie pierwsza litera swojego przyszłego męża, obierały jabłko- tak aby była tylko jedna obierka po czym rzucały za siebie. Kształt obierki pokazywał pierwszą literę imienia lubego.
Innym sposobem na poznanie imienia przyszłego męża jest stworzenie serduszka i napisanie na nim kilka imion. Potem należy odwrócić serce i przebić intuicyjnie miejsce na sercu, To imię które zostanie przekłute świadczy o tym kto będzie mężem.

a może warto wprowadzić nowy sposób, a mianowicie ciasteczka z wróżbą?
"Ciasteczka z wróżbą to świetna zabawa, możecie na karteczkach napisać wróżby, sentencję lub po prostu coś szalonego i dobrze bawić się jedząc kolejne ciastka i czytając na głos treść z karteczki."



miłego wieczoru kochane Czytelniczki :)

wtorek, 29 listopada 2011

Lechia Gdańsk vs. Ruch Chorzów... czyli jak sparaliżować miasto.

Hej,
dziś słów parę o wczorajszej sytuacji w Gdańsku... chyba poniższe artykuły mówią same za siebie.
> Spokojnie. To tylko 1000 kibiców.
> Przyjazd kibiców zablokował miasto.
> Jak wyglądał armagedon? - fotorelacja :)

może niektórych zdziwi, że dziewczyna może pisać o piłce nożnej, ale jak widać - może. A to dlatego, że jeden z moich byłych chłopaków, na punkcie piłki nożnej miał bzika - stąd trochę wiedzy na temat piłki nożnej liznęłam i trochę mnie wkręciło ;)

ostatnio mój Tata zadał mi pytanie - czy wiem jak się nazywa nasz stadion w Letnicy. mówię, że PGE Arena, a Tata - nie REMIS STADION, bo Lechia wszystkie mecze na tymże stadionie zremisowała :) więc wczoraj dzwonię do Taty i mówię, że to już nie jest REMIS STADION, bo wygraliśmy. po czym dodałam - gracz Ruchu strzelił samobója :) więc, co jak co ale ta wygrana, taka kiepska jest - cóż to za frajda, gdy ktoś wykona za Ciebie ten zwycięski gol? raczej żadna.
Skrót meczu - youtube :)

jak tam przygotowania do Mikołajek? w sumie, to już za tydzień? My już mamy parę podarków wybranych i schowanych - jutro prawdopodobnie będziemy dalej kompletować mikołajowy wór.
papa :)

 
zdjęcie ze strony : Serwis Kibiców Lechii Gdańsk

sobota, 26 listopada 2011

Nie cierpię kawy ;)

hej, mam nadzieję, że jesteście bardziej wypoczęte niż ja :) eh... nie ma to jak wstawać o 6tej w sobotę (i jutro powtórka z rozrywki), cóż... taki los studenta zaocznego...
wczoraj udało mi się odebrać indeks, okazało się, że w jednym papierku wpisałam zły rok i stąd te całe komplikacje, ale już wszystko załatwione i uroczyście mogę rzec - jestem studentką drugiego roku ^^ no i w końcu dowiedziałam się jaką średnią udało mi się wypracować na ponoć najtrudniejszym roku studiów (4,17 - co mnie i cieszy i ciut smuci- wiadomo, mogło być lepiej).
wracając do tematu - nie cierpię kawy i z reguły nie pijam tegoż napoju, o 100kroć wolę cappuccino :) albo napój energetyzujący (obojętnie jaki - bo według mnie czy to black, tiger czy energetyk z biedronki smak jest taki sam, ale polecam black mojito, ponieważ fajnie zamaskowany jest ten typowy dla energetyków posmak). jednak jak wiadomo pojawiają się wyjątki od reguły. i tak pijam kawę na uczelni - ale tylko tą z automatu firmy jacobs. jednak sięgam po nią tylko w ekstremalnych warunkach - takich gdy oczy coraz ciężej się otwierają a umysł chce uciec w krainę snu, a nie uczyć się jak zostać dobrą pedagożką ;D

i to by było na tyle - nie mam póki co ani czasu ani chęci, by pokazać Wam jakiś fajny post, ale chcę zostawić parę słów od siebie ;) może uda mi się wspomnieć co nieco o Andrzejkach...
buziaki :)

Pepsi czy Cola? ten obrazek mówi chyba wiele ;)

wtorek, 22 listopada 2011

a Jasio powiedział...

hej,
przeglądałam dzisiaj różne strony i tak w końcu trafiłam na stronkę z dowcipami i postanowiłam jeden z nich tutaj zamieścić.
jak wiecie, jestem studentką pedagogiki i jak to ja sama o sobie mówię, będę dzieci uczyła ładnie wymawiać literki, zwłaszcza to magiczne R :)... (Mój start na blogspot. )
i akurat ten dowcip mnie rozwalił:

Pani od języka polskiego

- Jasiu dlaczego masz w zeszycie te same błędy co twój kolega z ławki?

- Bo mamy tego samego nauczyciela od języka polskiego...


ostatnio na blogu zakupy Sandi :), pojawiły się jej zakupy. Wyprosiłam o linka i okazało się, że faktycznie ceny są tak śmieszne, że wręcz nie mogę uwierzyć, że w znanym sklepie kosmetycznym, którym pracowałam sztuczne rzęsy dostać można było za 30zł, a na allegro z wysyłką zapłacę około 10 złotych...
miłego wtorku :)


PeeS. w końcu udało mi się na spokojnie poczytać Wasze blogi i skomentować co nieco :) Może nie zawsze mam czas coś napisać, ale wierzcie mi, że na bieżąco śledzę Wasze posty.


poniedziałek, 21 listopada 2011

Fondue ♥

Hej,
parę dni temu mój Narzeczony postanowił zrobić mi miłą niespodziankę i w myśl zasady "Kamila to łasuch słodyczy..." zaserwował mi czekoladowe fondue...
co tu dużo pisać... było przepyszne, przesmaczne, przesłodkie i naprawdę miło było siedzieć na przeciwko siebie i maczać owoce w rozpuszczonej czekoladzie ;)
polecam Wam kiedyś coś takiego podać - jest to o tyle fajne, że nie potrzebne są do tego jakieś specjalne umiejętności kulinarne ;)

dobranoc! ;*


prawie jak nasze fondue ♥ - pamiętajcie, że prawie robi wielką różnicę, niestety nie robiłam zdjęć, więc nie mogę Wam dać zabawy 'znajdź 5 różnic', ale opiszę -
1. nasze owoce leżały wszystkie razem w jednej miseczce (w końcu - kto to ma myć?)
2. truskawki musiały wyjść ze stanu hibernacji poprzez szybkie rozmrożenie w mikrofali
3. banany były pokrojone w plastry, a nie podłużnie
4. zamiast jabłek były gruszki
5. no i czekolada została wcześniej rozpuszczona z mlekiem (oczywiście, że w mikrofali), bo takiego profesjonalnego zestawu nie posiadamy

lecz pomimo tych różnic najważniejsze było dla mnie, że zostało zrobione 'z serca' - dziękuję ;*

niedziela, 20 listopada 2011

Mikołajki 2011 - czas zacząć !

hej, hej :)
oj ten weekend mnie wykończył, jednak zjazdy na ósmą w sobotę i niedzielę, to niezbyt fajna sprawa... ale cóż zrobić, trzeba swoje wycierpieć żeby w życiu do czegoś dojść...
mam nadzieję, że chociaż Wam udało się złapać głębszy oddech na nadchodzący tydzień.

ale wróćmy do tematu - u mnie przygotowania do Mikołajek już ruszyły, póki co jet spokojnie, a mianowicie Mikołaj podpowiedział nam, że Kubuś był grzeczny, nie dokuczał zbytnio swoim Rodzicom i należy mu się prezent. i tak już od paru dni leży u nas podarek dla Kuby. oczywiście nie zdradzę Wam tutaj co to jest ;)
wierzcie mi, że warto już powoli rozglądać się za małymi drobiazgami na 06.12 (u mnie w rodzinie na Mikołajki zawsze dostawało się taki drobny prezent - największą frajdą było oczywiście dostać kalendarz adwentowy, także i u Sławka w Mikołajki stawiało się na coś małego, ale sprawiającego frajdę, więc oboje kontynuujemy wyniesione z domów zwyczaje i dbamy o to, by Mikołaj do każdego buta (nawet tego brudnego) zajrzał i zostawił coś drobnego).

naprawdę nie ma co czekać na ostatnią chwilę (!), a już na pewno nie odkładajcie tego na przedmikołajkowy weekend, bo wtedy w sklepach będzie sajgon, a chodzenie w takim ścisku wcale nie jest przyjemne i odbiera radość z szukania prezentów.



buziaczki ;*

piątek, 18 listopada 2011

Kolejny zjazd na uczelni... i znów nie według planu...

hejka,
z racji faktu, że teraz nie powinno mnie tu być (Mamo nie martw się, nie siedzę blogu będąc na uczelni oraz nie opuściłam zajęć), a jednak jestem, to postanowiłam coś skrobnąć ;)
cóż... jest to kolejny zjazd na uczelni i... kolejny, który rozwalił plan.
Pierwszy zjazd - to wolna niedziela,
drugi zjazd - znów wolna niedziela,
trzeci zjazd - idę w niedzielę tylko na jeden wykład,
czwarty zjazd - pan poseł wybiera Wiejską i zamiast zajęć z nim mamy zastępstwo, dlatego w sobotę kończymy duuużo wcześniej,
piąty zjazd, czyli obecny, jest piątek powinnam mieć 5 godzin debaty politycznej, zamiast tego króciutki wykład i świetny film o Korczaku. Jutro dzień póki co szykuje się bez zmian, ale za to niedzielę zaczynam od zajęć z panem posłem... i teraz jest pytanie: iść czy nie iść? (nie widzi mi się 3 godziny siedzie bezczynnie na uczelni zamiast wyspania się)

ogólnie to nie narzekam na te zmiany, bo póki co są one raczej na plus, ale jak pomyślę sobie, że u pana posła czekają mnie dwa zaliczenia (ćwiczenia i wykłady), to zaczynam ciut się obawiać (zwłaszcza, że z ćwiczeń wypadły nam już chyba z trzy zajęcia /na 5 możliwych/), co prawda niby na ćwiczenia ma podać tematy do napisania na zaliczenie (ale póki co na moje 3 maile, żaden nie doczekał się najmniejszej odpowiedzi), ale na pytanie: jak będzie z zaliczeniem wykładów? pan poseł odrzekł tylko tyle - o to się nie martwcie, zaliczycie... hmmm....

i wciąż w dziekanacie nie mogą odnaleźć mojego indeksu, a babki opiekującej się naszym rokiem nie można dopaść... nie ma jak kochana biurokracja.

ale żeby nie wyjść na małą marudę, to zdradzę, że wracając z uczelni wpadłam na pomysł napisania pewnego cyklu postów. zamierzam opisać Wam jak Gdańsk się zmienia, chciałabym opisać co się teraz dzieje w moim mieście, bo jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że moje wnuki, ba nawet moje dzieci będą znały już inny Gdańsk. ale czy będzie on lepszy czy gorszy? z tym pytaniem zostawiam i siebie i Was ;)


buźka :)

czwartek, 17 listopada 2011

moja mini pasja :)

hejka,
tak więc dziś napiszę, o swoim małym hobby. Chociaż słowo 'napiszę', jest tutaj niewłaściwe - bardziej powinno być - pokażę. A więc proszę:




powyższy haft robiliśmy wraz moim Narzeczonym (wiem, że niektóre z Was w tym momencie są w szoku) od mniej więcej początku października do końca kwietnia i był to prezent ślubny dla Kasi i Kamila.

obecnie robimy drugi obrazek, niedługo zobaczycie efekty :)

wtorek, 15 listopada 2011

graffiti knitting

hejka,
dziś pokażę Wam coś, co wczoraj widziałam w Galileo. W ostatnim odcinku była mowa o nietypowych hobby. I było o mężczyźnie, który gra na flecie wykonanego ze składników spożywczych (banan, bułka, mrożona kałamarnica), ale to co mnie zafascynowało to graffiti knitting -











prawda, że taka wiata w ciepłej czapce wygląda sympatyczniej?
plusem tego rodzaju graffiti jest też to, że gdy komuś nie pasuje dany wzór, to wystarczy, że ściągnie ręczną robótkę :)
a ten styl graffiti mi w 100% się podoba, zwłaszcza, że wiąże się z moim hobby, którym jest...

ha. o moim hobby napiszę kolejną notkę. jak myślicie do czego załapałam bakcyla?
buziaki ;*

niedziela, 13 listopada 2011

zasada numer 1 - trzynastego nie piec ciast :)

miał być biszkopt z jabłkami w otoczce z kremu karpatka i bezą, a tu - twardy biszkopt i lipa a nie beza ;/ jestem niepocieszona, bo na bezę mam ochotę już od dawna, a tutaj taka niemiła niespodzianka...

ale oczywiście się nie poddaję, za parę dni spróbuję znów spełnić swój pomysł.

a póki co to nic mi się nie chce.
a jak Wasze kulinarne przygody?


te bezy, to tak na pocieszenie - póki co muszę obejść się smakiem.

piątek, 11 listopada 2011

11.11.11

czyli - imieniny miesiąca, urodziny roku ;)

hej :)
pewnie teraz się lenicie w ten kolejny długi weekend, tylko pozazdrościć ;)
ja niestety muszę siedzieć w pracy ;/ no ale cóż zrobić, oby do przodu :)
cieszcie się tą wolnością, którą macie, bo kiedyś będziecie tęsknić za latami dzieciństwa.
sama pamiętam, jak bardzo chciałam mieć już tych 18 lat. i co? osiemnastka stuknęła i mój świat jakoś diametralnie się nie zmienił - słonko wciąż świeci tak samo, deszcz pada z góry na dół a nie odwrotnie, kebab wciąż smakuje tak samo a psy szczekają :) tylko mi ten czas przelatuje przez palce...
ehhh... jakoś mnie naszło na wspominki...
buziaki Kochani :)

...To jest dla mnie frajda
Ja i moja ferajna pod palmą
I niech nie szukają nas bo nie znajdą
Ta noc jest naszą nocą bo, pod palmą
Ta moc jest naszą mocą bo, pod palmą
To nie czas by stąpać po ziemi twardo
Ta noc jest naszą nocą bo, pod palmą...

jakoś to zdjęcie kojarzy mi się z tą jedną, konkretną piosenką ^^
i aż się łezka w oku kręci, gdzie te czasy z gimnazjum :D

;*

środa, 9 listopada 2011

Nie mów pannie młodej

hejka,
wczoraj z moim Narzeczonym oglądaliśmy ten show i uznaliśmy, że gdyby ktoś miał nam dać 40 tys. za przygotowanie do ślubu, wymagając od nas tylko tego, że całą organizacją ma się zająć pan młody, to bylibyśmy pierwsi w kolejce ;)
wiadomo, że może nie dostałabym tej mojej wymarzonej sukni, ale jeśli tak wybrał mój partner, to chyba właśnie w tym powinnam mu się spodobać bezwzględnie?

Podsumowując - pomysł programu bardzo fajny, ale w tym wszystkim najtrudniejszą rzeczą dla mnie byłoby wytrzymanie 2 tygodni bez mojego Mężczyzny ;/

A teraz nowina roku -
Wiśnewski się żeni (!)
hmmm... Boże Narodzenie u Wiśniewskiego - jeden stół, kolędy w tle, dwanaście potraw i ... 3 ex żony, czwórka dzieci, a do tego czwarta przyszła żona... MASAKRA :) hmmm... a ile on ma teściowych? ;P jednym słowem - wesołe święta u taty Michała :)

PeeS. każda ex żona zapewne ma już innego partnera... to daje nam:
    3   +        3      +   4    +   1    +     1      = 12
ex żony + ich partnerzy + dzieci + MICHAŁ + narzeczona = 12 osób

Dwanaście potraw = dwanaście osób, to sobie chłopina wykombinował ;)

Zostawiam Was z tym moim przemyśleniem ;)
Pa pa ;*

wtorek, 8 listopada 2011

brak czasu ;/

hej,
nie wiem jak Wam, ale mi wciąż brakuje czasu. Ubolewam nad tym, bo nie mogę ani zbytnio za dużo tutaj pisać, ani też za bardzo udzielać się na Waszych blogach - owszem wchodzę na nie, ale nie mam kiedy napisać parę słów komentarza.
Szkoda, bo ostatnio wiele dzieje się u Was a i ja mam parę pomysłów, co do urozmaicenia swojego bloga :(

Niestety mój czas do 24.12, będzie skupiony na jednej, dość istotnej rzeczy. Wiąże się ona z moim małym hobby, o którym zamierzam napisać i pokazać moje dzieła, ale wciąż nie wiem od której strony to ugryźć ;)

Mam nadzieję, że jutro uda mi się zrobić kartkę, pójść na pocztę, zakupić znaczek i puścić list 'w świat'.

I liczę, że dziś wieczorem uda mi się obejrzeć 'Nie mów pannie młodej', póki co mam pierwszy odcinek. Zobaczymy co to jest i czy warte jest mojej uwagi. Liczcie na moją recenzję?

Mi zostało jeszcze 1,5h pracy, ale mimo wszystko - dobranoc ;*

bo piątkowe wieczory mają coś wspólnego z komunikacją miejską - ciągle na nie czekasz.

Hej,
ku zdziwieniu nie zamierzam się rozwodzić na temat niepunktualności czy nierzetelność naszej kochanej gdańskiej komunikacji miejskiej ;p ale chcę Wam pokazać parę fajnych pomysłów na przystanek :)
Bo nie wiem jak Was, ale mi się znudziły nasze polskie wiaty i fajnie byłoby poczekać na tramwaj czy autobus w czymś takim:










Przystanek jak trawnik
polecam artykuł :) swego czasu Gdańsk postanowił umilić nam czas oczekiwania na autobus.
niestety nie było mi dane zobaczyć to na żywo i szkoda, że taka akcja była tylko chwilowa.

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 7 listopada 2011

Bukiety :)

Cześć,
Dziś kolejna część bukietów ślubnych :)
Mam nadzieję, że się spodobają – za opinie w części pierwszej bardzo dziękuję :)


nie ukrywam, że wachlarz z kwiatów, to coś co budzi mój zachwyt ;)


bukiet z guzików ;p ciekawy pomysł, aczkolwiek nie chciałabym dostać taką wiązankę


i nadmorska kompozycja ;) osobiście dodałabym takie muszelki jako dodatki do bukietu, ale jako element wiodący, to słabo mi się podoba

A co Wy sądzicie na temat tych trzech wiązanek?
Która zdobyła Wasze serce?

Buziaki ;*

PeeS. Suknia już wybrana ! :)

sobota, 5 listopada 2011

Powrót do szarej rzeczywistości...

Hejka,
troszkę mnie tu nie było, ale jakoś tak się rozleniwiłam i nie wiedziałam o czym pisać.

Pewnie wiele z Was słyszało już o postcrossingu, jeśli nie, to pokrótce wyjaśnię -
Postcrossing jest serwisem społecznościowym, który umożliwia jego zarejestrowanym członkom wysyłać i dostawać pocztówki z całego świata. Strona internetowa jest w języku angielskim. Stosuje się regułę, że pocztówki także pisze się po angielsku, chyba, że odbiorca zadeklarował znajomość jakiegoś innego języka, który zna także nadawca.

Ostatnio na blogu Inopportune pojawiła się akcja takiego, jak ja to nazywam 'mini postcrossingu', do której zamierzam się przyłączyć, z tym, że kartki robić będę osobiście. I z tym wiąże się kolejna nowa zakładka (step by step) w 'na skróty'. Tam znajdziecie różne ciekawe pomysły, które sama wykonałam, bądź planuję ;) mam nadzieję, że się spodoba :)