czyli: jak zagryzałam Burger Kinga McDonaldsem ;)
ciekawość zwyciężyła i mimo usłyszenia niepochlebnych opinii, wybrałam się do Burger Kinga. Niestety z racji faktu, że nie znałam ich menu, to wybór padł na cheeseburgera. Szczerze? Niczym mnie nie powalił (miał fajnie ciągnący się serek, ale na kotlecie chyba ciut przycięli). Następnym razem zdecyduję się na chicken nugget burger (dam drugą szansę), bo cenowo stoi tak samo jak kanapka z McDonald. I z racji faktu, że cheeseburger, to trochę za mało na najedzenie się, to na drugie śniadanie wybór padł na starego, ale jakże sprawdzonego chickenburgera z maca ;)
Ten lew ryczał ! (i budził grozę wśród najmłodszych milusińskich)
Jedź ‘lowelku’, jedź !
Jedź ‘lowelku’, jedź !
mówiłam mówiłam mówiiiiiłam!! :D za to polecam box 5 z asiahung!! dobro!
OdpowiedzUsuńale fajny tygrys.;o
OdpowiedzUsuńjeśli zazdrościsz to ja zapraszam cie do tego tagu:)
OdpowiedzUsuńHahaha lego. Jak ja lubiłam się tym bawić w dzieciństwie :D
OdpowiedzUsuń~~~~~~
narratorka.blogspot.com
o tym co mam w tym poście pierwszym:))
OdpowiedzUsuńtak pokój mam na poddaszu ;)!
OdpowiedzUsuńpost który skomentowałaś był o moim byłym chłopaku. nie wyszło nam w zeszłym roku..
OdpowiedzUsuń