Udało mi się zdobyć kolejną pieczątkę, tym razem było ciężej, bo nauki prowadził ksiądz o pewnych specyficznych upodobaniach politycznych (ostrzegał, że jeden polityk, który dostał się do sejmu będzie szkodził religii i w ogóle jedno wielkie z niego ‘zło’). Ale mniejsza o to.
Czego się dowiedziałam?
- istnieje coś takiego jak trójkąt małżeński, od razu wyjaśniam – nie mam tutaj na myśli jakiejś kochanki, czy kochanka, a Boga ;P
- każde współżycie między małżonkami to
b ł o g o s ł a w i e ń s t w o
i trzeba się modlić o to by było jak najlepsze.
- chodzenie do kościoła to niczym randka z Bogiem.
I to byłoby chyba na tyle.
I ksiądz nam starał się ‘zbrzydzić’ ślub, bo pytał jak można z jedną osobą całe życie wytrzymać, jaka to musi w nas siła tkwić, że chcemy przyjąć sakrament ślubu ( moja myśl - taka sama siła jaka drzemała w nim, gdy przyjmował sakrament kapłaństwa)
Kurcze, to chyba na tego polityka właśnie głosowałam ...:D
OdpowiedzUsuń;d ja tam zawsze zamawiam z avonu.;d
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprzyda mi się za kilka lat ;D
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko u nas spotkania są bardzo ciekawe :D
OdpowiedzUsuń